PRZEBUDZENIE KOBIECEJ MĄDROŚCI
Z Beatą Alföldi szamanką, terapeutką i uzdrowicielką rozmawia Włodzimierz Adam Osiński.
- Jak to się stało, że osoba, wychowana w zachodniej tradycji, idąc za głosem serca wstąpiła na szamańską ścieżkę?
- Moja droga życiowa i to wszystko, co wydarzyło się pomiędzy karierą w stylu zachodnim, a szamanizmem było zupełnie naturalnym i konsekwentnym procesem rozwoju. W wieku czterech lat rozpoczęłam naukę w szkole baletowej, co zaowocowało moją wieloletnią karierą jako tancerki. Mając trzydzieści lat zostałam choreografką i reżyserką realizującą w Azji największe koncerty muzyki pop. Pomimo błyskotliwej kariery szybko zorientowałam się, że życie jakie prowadzę zupełnie nie przystaje do tego, co się dzieje w moim wnętrzu. To odczucie było tak silne, że postanowiłam przewartościować całe swoje dotychczasowe życie. W ciągu sześciu miesięcy zakończyłam wszystkie swoje projekty i wkroczyłam w świat szamanizmu, jogi i duchowego uzdrawiania. W tej rewolucyjnej decyzji wspierała mnie moja mama, która sama będąc osobą niezwykle duchową, ciągle podrzucała mi jakieś ezoteryczne książki. Miałam w niej wielkie wsparcie, dzięki czemu obecnie robię właśnie to co robię czyli zajmuję się rozwojem duchowym. Ostatnie osiemnaście lat mojego życia to ciągły proces wewnętrznej ewolucji. W tym czasie wiele podróżowałam poznając starożytne kultury i ucząc się od szamanów, plemiennej starszyzny i innych rdzennych mieszkańców naszego globu tego wszystkiego, co obecnie przekazuję na swoich zajęciach.
- Zmieniając swoje życie z pewnością napotkałaś wiele przeszkód. Co sprawiło ci największą trudność i jak znajdowałaś odwagę do pokonywania przeciwności?
- Największą przeszkodą były moje własne obawy. Musiałam sama siebie przekonać, że wkroczenie na ścieżkę rozwoju duchowego jest prawdziwym celem mojej duszy. Czułam, że wiąże się to z wielką odpowiedzialnością nie tylko dotyczącą mojej własnej osoby, ale także wszystkich innych ludzi, z którymi chciałam pracować i im pomagać. Na szczęście znalazłam w sobie wystarczająco dużo odwagi. Zdałam sobie sprawę, że o wiele boleśniejsze będzie pozostawanie w strachu przed wejściem na duchową ścieżkę niż objęcie tego lęku i odważne zajęcie się pracą mojego życia. Miałam świadomość, że jakaś głęboka część moje osobowości pozostałaby niespełniona, gdybym w pełni nie przejęła kontroli nas swoim lękiem i nie odważyła się przejść przez to do samego końca. Od tamtej chwili staram się w pełni realizować mój potencjał i wyrażać go całą sobą.
- Jak praca, którą wykonujesz wpływa na twój osobisty rozwój?
- Wierzę, że jeśli jest się osobą, która postępuje zgodnie ze swoimi wewnętrznym głosem i potrafi ogarnąć wszystkie aspekty swojej osobowości, łącznie z cieniem, to samo życie sprawi, że taka osoba będzie się rozwijać.
To co robię pozwoliło mi wkroczyć w życie z większą autentycznością i współczuciem dla siebie i dla innych.
Osiem lat temu zostałam boleśnie doświadczona przez życie. Podczas trudnego porodu straciłam swoje dziecko, które przyszło na świat martwe. Było to dla mnie i mojego byłego męża bardzo traumatyczne przeżycie. I chociaż staraliśmy się doszukiwać w tym wydarzeniu głębszego sensu, to jednak nie ustrzegliśmy się od zwykłych ludzkich uczuć. To dramatyczne doświadczenie otworzyło przede mną bramę, którą musiałam w pełni przekroczyć, aby wstąpić na drogę, którą obecnie podążam pomagając innym kobietom uporać się z podobnymi życiowymi tragediami. Dzięki osobistemu doświadczeniu wiem jak trudno jest podnieść się po poronieniu, urodzeniu martwego dziecka czy świadomości, że nigdy już nie będzie się w ciąży.
Jako kobieta i matka doświadczyłam najciemniejszej strony życia, dzięki czemu jestem w stanie zrozumieć najgłębsze odcienie mroku, przez które ludzie czasem muszą przejść. Wiem też, że tamte lata były dla mnie okresem największego rozwoju. Dusza mojego zmarłego dziecka stała się moim przewodnikiem duchowym. Od tamtej pory towarzyszy mi w pracy, we wszystkich moich podróżach i przez cały czas bardzo odczuwam jej wspierającą obecność. Jestem jej bardzo wdzięczna za to duchowe wsparcie, dzięki któremu sama mogę pomagać innym. Mam także świadomość, że nieważne jest, co dzieje się w naszym życiu, ale jak potrafimy to przetransformować.
- Czy możesz wymienić kilka najważniejszych wartości, które wpływają na twoje życie?
- Towarzyszącymi mi wartościami są: uczciwość, życzliwość, pasja, odwaga i wolność. Wszystkie te wartości zasadniczo wpływają na moje życie. Jestem osobą, która żyje zgodnie ze swoim sercem, odważnie, z pasją i radością oraz zrozumieniem że wszystko i wszyscy są ze sobą połączeni. Praktykuję dobroć i współczucie dla wszystkich istot. Mówię prawdę i staram się żyć swoim własnym życiem w autentyczny sposób wyrażając wszystkie swoje myśli i uczucia, które są odbiciem tego, kim jestem.
Nigdy nie lubiłam, jak ktoś próbował to co robię lub to kim jestem wciskać w jakieś ramki. Moja droga duchowa i więź z Naturą jest bardzo osobista. Wierzę, że każda rzecz na świecie nosi w sobie ducha. Duch jest wszędzie: w ziemi, minerałach, roślinach i zwierzętach. Uważam, że kiedy tracimy nasze ciało fizyczne to nasza podróż wcale się nie kończy. Zamyka się jedynie jakieś jednostkowe ludzkie doświadczenie, poprzez które, jako istoty duchowe, współtworzyliśmy naszą rzeczywistość.
Zawsze lubiłam mówić o sobie jako o uzdrowicielce. Kiedy mówię uzdrowiciel, to mam na myśli dar, który każdy z nas nosi w sobie. Jest on dostępny dla każdego, kto ma odwagę zajrzeć do swojego wnętrza i określić się mianem uzdrowiciela.
- Czy masz jakieś swoje ulubione rytuały, które pomagają ci się ugruntowywać lub pozostawać w boskim przepływie?
- Mam bardzo wiele praktyk, które pomagają mi zachować wewnętrzny spokój. Każdego dnia znajduję czas, aby zapalić świecę, ulubione kadzidełka i trochę pomedytować. To bardzo ważna chwila, którą każdy powinien sobie podarować, nawet jeśli macie bardzo dużo rzeczy do zrobienia. Nawiązanie kontaktu z sobą samym, ze swoim wnętrzem, z duchowym aspektem każdego z nas to prosty lecz jakże potężny sposób na zachowanie wewnętrznej równowagi. Gdziekolwiek bym nie była zawsze także staram się utrzymywać kontakt z przyrodą: lubię pływać, chodzić po lesie. Obserwując piękno i grację otaczającej mnie Natury czuję, że jestem jej częścią i czerpię z niej energię witalną. Oczywiście uwielbiam także tańczyć. Spontaniczne poruszanie ciałem i taniec są dla mnie formami duchowej praktyki.
- Przeszkody i rozczarowania są naturalnymi częściami naszego życia. Jak radzisz sobie z przeciwnościami losu?
- Wszystkie wyzwania jakie spotykają nas w życiu dają nam szansę wzrastania. Osobiście do wyzwań podchodzę z odwagą i kreatywnym nastawieniem. Jestem jednak świadoma, że moja dusza sama kreuję te wyzwania, abym mogła nauczyć się jak je pokonywać. Życie obdarza nas nie tylko przeciwnościami, ale także daje nam siłę, odwagę i wytrzymałość pomagając przezwyciężać przeszkody. Mam wielkie zaufanie do tego, co przynosi mi życie i wierzę, że świat duchowa zawsze wspiera nas i pomaga we wszystkich naszych działaniach. Nauczyłam się, że wszystko, co spotyka nas w życiu dzieje się z jakiegoś powodu, choć nie zawsze wiemy jaka jest tego przyczyna.
- W swojej praktyce spotykasz wiele kobiet, które poczuły, że nadszedł dla nich czas przebudzenia i otwarcia się na energię kobiecości. Dlaczego tak wiele kobiet przebudza się właśnie teraz?
- Mam wrażenie, że kobiety nareszcie są gotowe przyjąć i zaakceptować zupełnie inne role społeczne niż te jakie zajmowały od wieków i jakie kulturowo były im przeznaczane. Zmieniają swoją pozycję nie tylko w społeczeństwie ale także w swoich domach rodzinnych i życiu osobistym. Dotyczy to także wszelkich wyobrażeń i stereotypów odnoszących się do bycia kobietą, w tym czasie i na tej planecie. Obserwuję, jak w globalnej skali, kobiety są nareszcie gotowe przyjąć i
wykorzystać swój pełny potencjał potężnych kreatorek rzeczywistości. Wierzę, że na płaszczyźnie świadomości zbiorowej jesteśmy gotowe stać się o wiele bardziej kobiece, odczuwające i autentyczne. Kobiety szukają głębszego połączenia ze swoim wnętrzem, z Duchem i z innymi kobietami. Przebudzenie Boskiej Kobiecości jako jednej z podstawowych zasad jest ważną częścią procesu wielkiej przemiany, która obecnie rozgrywa się na świecie.
- Jak sądzisz, jakich przeszkód najczęściej doznają kobiety pragnące przejść taką przemianę?
- Uważam, że największą obawą kobiet przed odrzuceniem wszelkich życiowych uwikłań i przyjęciem Boskiej Kobiecej Mocy jest brak wiary i zaufania do siebie samych. Boska Kobiecość zawiera w sobie instynkt, wrażliwość, intuicję, współczucie, troskę, poczucie wspólnoty oraz aspekt kreatywny Natury. Tymczasem środki masowego przekazu, system edukacyjny oraz dawne religie przekonywały nas, że miejsce kobiety jest gdzie indziej. Dlatego nauczyłyśmy się wątpić w naszą Boską Kobiecość będącą aspektem Duchowości i postrzegać ją jako coś dzikiego i niebezpiecznego oraz stojącego w sprzeczności ze współczesną nauką. Jednak, co raz więcej śpiących kobiet przebudza się dołączając do tworzącej się sieci wsparcia dla innych. Wierzę, że wkrótce będziemy współtwórczyniami trwałych zmian, które dokonają się na tej planecie dla dobra nas wszystkich.
- Co możesz poradzić kobietom, które, tak jak ty zaufały swoim sercom i poświęciły się swoim pasjom?
- Moja jedyna rada to; nigdy się nie poddawajcie. Jeśli całym sercem i duszą czujecie powołanie do jakiejś pracy to wiedzcie, że zawsze otrzymacie pomoc. Wasza podróż może obfitować w niepowodzenia, ale dzięki wysiłkowi i determinacji nauczycie się omijać przeszkody i osiągniecie założone cele nie tylko w pracy, ale także w życiu prywatnym. Wierzę, że każda z nas ma do odegranie znaczącą rolę w tym wielkim gobelinie życia.
- Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.
rozmawiał: Włodzimierz Adam Osiński
zdjęcia z archiwum Beaty Alföldi
Beata Alföldi - uzdrowicielka, jasnowidząca, medicine woman, prowadzi ceremonie i rytuały szamańskie pomagające innym w przechodzeniu głębokiej osobistej transformacji, pracuje z dźwiękiem, głosem i energią. Stworzyła program Integral Woman dla Awareness Institute w Sydney w Australii, gdzie ukończyła dwuletnie studium poświęcone szamańskiemu i energetycznemu uzdrawianiu. Mieszkając w Peru studiowała u różnych curanderos z rejonu Amazonii i Andów. Została jedną z bohaterek filmu dokumentalnego "Women of Heart". Należy do Międzynarodowego Stowarzyszenia Leczenia Energetycznego (International Energetic Healing Association), inspiruje innych ludzi do odnajdywania w sobie indywidualnej drogi życia pełnej odwagi, autentyczności i wolności.